Masowe represje w komunistycznym imperium dotykają już nie tylko zwykłych chłopów czy robotników, ale i rdzeń sowieckiego kierownictwa. Równocześnie rośnie kult "przywódcy światowego proletariatu" i wzmaga się propaganda sowieckich sukcesów. W styczniu rozpoczyna się w Moskwie proces przywódców komunistycznych, oskarżonych o udział w spisku rzekomo zorganizowanym przez Lwa Trockiego, którego celem miało być obalenie ustroju sowieckiego i zamordowanie Józefa Stalina. Ostatniego dnia tegoż miesiąca rozstrzelanych zostaje 31 "trockistów". W lutym na plenum KC Józef Stalin, paranoik i sadysta, gardzący na równi prawdą co i zasadami moralnymi, demonstruje swym partyjnym towarzyszom swoje mordercze oblicze. Oświadcza, że wrogiem państwa sowieckiego może być każdy, nie tylko bezpartyjny ale i członek partii, bo może on ukrywać swoje rzeczywiste intencje. Stalin z rozbrajającą szczerością tłumaczy swoim partyjnym kolegom, że wrogowie i szkodniki mogą udawać zaangażowanie i gorliwie pracować, aby tylko ukryć swą dywersyjną antyradziecką działalność, trzeba więc stale być czujnym wobec wszystkich. Donosicielstwo zostaje podniesione do rangi naczelnej cnoty i jako wzór pokazywane są dzieci szpiegujące własnych rodziców. Oczywiście nawet donosiciele nie mogą się czuć bezpiecznie, bo – w stalinowskiej paranoi – ich też trzeba traktować jako szczególnie podejrzanych. Od trzech lat obowiązuje już ustawa o przyśpieszonym trybie rozpraw z wrogami władzy radzieckiej: śledztwa trwają maksymalnie 10 dni, rozprawy odbywają się bez oskarżonego i obrońcy, od wyroku nie ma odwołania, a wyroki wykonywane są natychmiast. W ramach bolszewickiej praworządności karane są nawet dzieci i obowiązuje zasada odpowiedzialności zbiorowej, w ramach której rodzinę oskarżonego można skazywać na równi z nim samym. Pragnąc ocalić swym najbliższych rzekomi zdrajcy i szpiedzy są więc gotowi przyznawać się publicznie przed sądami do wszystkiego, czego tylko oczekują od nich oprawcy.

W Moskwie nabierają więc rozmachu procesy pokazowe, w których na śmierć skazywani są stronnicy przywódców sowieckiego kierownictwa, którzy podpadli Stalinowi. W 1937 roku KC podejmuje decyzję o rozszerzeniu aresztowań wrogów. Mordowani są zarówno fanatyczni przywódcy komunistyczni  jak i zasłużeni dowódcy sowieccy. W lutym do aresztu trafiają Nikołaj Bucharin, Aleksiej Rykow i Gienadij Jagoda, odpowiedzialny za organizację pierwszych procesów pokazowych. Oskarżeni zostają o szpiegostwo, sabotaż, planowanie zamachów na Stalina, rozbijanie jedności Związku Sowieckiego. W procesie tym zapadnie 18 wyroków śmierci. Czystki obejmują nawet najbardziej zasłużonych w budowie komunizmu działaczy. Wymordowane zostaje prawie całe kierownictwo partii bolszewickiej z okresu leninowskiego. W maju aresztowano marszałka Michaiła Tuchaczewskiego, sławnego bohatera wojen bolszewickich. W czerwcu zgładzono ośmiu wysokich dowódców, w tym sławnego marszałka. Ogółem w ramach tej fali terroru Stalin kazał rozstrzelać 3 z 5 swoich marszałków, 13 z 15 dowódców armii, 154 ze 186 dowódców dywizji.

W lipcu kierownictwo sowieckie zarządza masową likwidację „elementów antyradzieckich”. Na mocy tego rozkazu w ciągu roku na śmierć skazanych będzie ponad 700 tys. osób. 11 sierpnia Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych Nikołaj Jeżow wydaje rozkaz stanowiący podstawę tzw. „operacji polskiej”, w ramach której mordowano obywateli sowieckich polskiej narodowości. Według dokumentów NKWD skazano ich blisko 140 tys., z czego strzałami w tył głowy zamordowano ponad 111 tys. Ponad 100 tys. Polaków deportowano, głównie do Kazachstanu i na Syberię. Operacja polska NKWD jest tylko jedną z wielu operacji narodowościowych sowieckiej bezpieki wymierzonych w przedstawicieli różnych grup etnicznych, ale na tle innych wyróżnia się wyjątkową skalą represji, brutalnością i surowością. Zamordowani Polacy stanowili blisko 45% ofiar wszystkich operacji narodowościowych NKWD.

Procesy odbywające się w stolicy są wzorcowe dla niższych instancji partyjnych, które organizują pokazy sądowe na niższych poziomach. Bohaterami tych procesów są nierzadko aktywiści komunistyczni, którzy raz występują jako oskarżyciele, a drugim razem są skazywani przez swych partyjnych towarzyszy na śmierć. Krew leje się rzekami, a żądza mordu wydaje się nie znać granic. Terror panuje niepodzielnie w stalinowskim „raju” – nikt nie zna tu dnia ani godziny i nikt nie może się czuć bezpiecznie, ani na szczytach władzy, ani w czterech ścianach rodzinnych klatek. Cały kraj staje się jednym wielkim więzieniem, a jedynym bogiem jest w nim Stalin, którego kult potęguje krew niewinnie zgładzonych ofiar. Czym większy panuje terror tym żarliwiej wychwalany i kochany jest wódz. Owładnięty paranoją tyran dokonuje swego krwawego dzieła, aby zapewnić sobie miejsce wśród największych zbrodniarzy wszechczasów.

Imperium zła nabiera mocy przed ostateczną rozprawą z kapitalistami, liberałami i wszelkiej innej maści wrogami. Tak zwany cywilizowany świat nie dostrzega jednak, co dzieje się w stalinowskim państwie, bo propaganda sowiecka pracuje pełną parą a świeże trupy zakopywane są w nieoznaczonych masowych grobach. W szczególnie dramatycznym położeniu znajduje się Polska, znienawidzony wróg bolszewików od początku istnienia ich reżimu. Poza czerwonym piekłem na wschodzie Polska graniczy też z nabierającym mocy brunatnym piekłem na zachodzie, gdzie Hitler buduje swoją nazistowską III Rzeszę, równie jak Stalin nienawidząc Polski i Polaków.

 

Na zdjęciu: trybuna z Józefem Stalinem i innymi członkami sowieckiego kierownictwa podczas jednej z parad wojskowych w Moskwie w latach 1930-ych.

(TŚ)